Narobiłam fermentu wśród znajomych... swoimi opowieściami jak to wspaniale zrobić porządek z wszelkimi zbędnymi gratami. No i stało się... znajoma poszła w moje ślady. Przez 3 godziny porządkowała szafę, segregowała rzeczy i kiedy już wiedziała czego na pewno się pozbędzie jej mąż wrócił z pracy i wszystko z powrotem upchnął do szafy tłumacząc, że... się przyda :))) Właśnie siedzi teraz wściekła, bo kosztowało ją to wiele energii, a przy okazji dokonała rozliczenia z samą sobą.... byleby nie doszło do małżeńskich porachunków :)