czwartek, 28 lipca 2011

Na nowej drodze życia

W moim życiu nastąpiła wielka zmiana, wyszłam za mąż ;]
Jako świeżo upieczona mężatka wije własne gniazdko, starając się kierować wskazówkami minimalizmu. Dopiero teraz, w natłoku wielu nowych obowiązków widzę naprawdę jak ważna jest prostota.
Postanowiliśmy zamieszkać zaraz po ślubie w jeszcze nieurządzonym mieszkaniu.
I w zasadzie, mieliśmy wszystko czego nam trzeba: materac na podłodze, wyposażona łazienka, a w kuchni kuchenka i zlew no i laptop z internetem ;] W międzyczasie skołowaliśmy sobie meble kuchenne i stolik, wyposażenie kuchni według wcześniej przygotowanej listy oraz dojechały do nas lodówka i pralka :]
W ogóle wszelkie listy są świetne, lista na zakupy, lista rzeczy do zrobienia... dzięki nim unikam chaosu.
Na razie nie mamy jeszcze lustra i co najdziwniejsze, wcale  mi go nie brak.
Jest pewnie wiele rzeczy, o których istnieniu jeszcze sobie nawet nie przypomniałam.
Przyzwyczajamy się do przedmiotów i stają się dla nas niezbędne, w pewnej chwili je tracimy i ... żyjemy jakby nigdy nic. Oczywiście, w dzisiejszych okolicznościach może mi ich nie brakować, jutro być może za nimi zatęsknię. Nie każdy przedmiot przydaje się codziennie. Ale pozbywając się klamotów budowlanych, odgruzowując mieszkanie z nich dostrzegłam, że minimalizm to wolność, a stare przysłowie, że od przybytku głowa nie boli jest z gruntu chybione ;]

2 komentarze:

  1. Wszystkiego dobrego, dużo zdrowia dla Was obojga!
    Tak sobie myślę z perspektywy czasu - szkoda, że 10 lat temu, kiedy się przeprowadzaliśmy, nie znałam idei minimalizmu :) Po tylu latach obrastania w rzeczy i nawyki jest trudniej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia, wytrwałości w dążeniu do prostoty i odporności na pokusy konsumpcjonizmu :)

    Ale lustro to jednak bardzo ważna rzecz ;)

    OdpowiedzUsuń