piątek, 31 grudnia 2010

Nowy Rok ;]

Dzisiaj w rozmowie z Koleżanką poruszyłyśmy temat planowania... miała do tego  zupełnie inne podejście niż ja. Jeśli ja o czymś marzę, to już od dziś wprowadzam w swe życie maleńkie elementy przygotowań... Koleżanka, natomiast zawsze mówi: oj, przyjdzie na to czas... Co jest lepsze? Reguły nie ma... Ona szczędzi sobie zmartwień, ja dzięki takiemu podejściu funduję sobie już teraz małą dawkę radości z tego, co może nastąpić...
Ale  po tej rozmowie i po przeczytaniu posta Ajki o jej pudełku czekoladek odgrzebałam w swej pamięci taki wiersz L. Staffa, który zawiera dla mnie przesłanie na Nowy Rok ...


Odys

Niech cię nie niepokoją
Cierpienia twe i błędy.
Wszędy są drogi proste
Lecz i manowce wszędy.
O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało.
Zostanie kamień z napisem:
Tu leży taki i taki.
Każdy z nas jest Odysem,
Co wraca do swej Itaki.

Życzę Wam wszystkiego dobrego w 2011 r. i kolejnych :)
Nie życzę wszystkiego najlepszego, bo  czego wtedy życzyć za rok? :) Musi być progresja ;-) zatem wszystkiego lepszego!

środa, 29 grudnia 2010

Wygodnie w 15 m2 kawalerce

Chciałabym Wam polecić pewną inspirację, którą odnalazłam na portalu apartment therapy
Kiedyś wziełam ołówek do ręki i zaprojektowałam jednopokojowe mieszkanie o powierzchni 25 m2, w którym swobodnie można by było zamieszkać na stałe. Taka powierzchnia dla jednej osoby wydaje się być optymalna. Wystarczy być świadomym swoich potrzeb i nie kopiować urządzenia wnętrz z kolorowych magazynów, bo każdy z nas ma odmienne nawyki. W przeciwnym razie może być pięknie, ale niewygodnie. Ale co tam 25m2, spójrzcie na to 15m2 studio:
Kliknij by zobaczyć plan
A tu artykuł ze zdjęciami wnętrza
Zdjęcia wnętrza
Dla mnie ta kobieta jest mistrzynią w zakresie organizacji :)
W garderobie 120 cm x 90 cm wyprawia wręcz cuda :)

Polecam !

piątek, 24 grudnia 2010

Życzenia

Życzę Wam Radosnych świąt Bożego Narodzenia,
Dużo Zdrowia, Szczęścia, Wszelkiej Pomyślności,
oraz Odpoczynku w gronie Najbliższych.


Przy okazji chwalę się własnoręcznie wykonanym stroikiem ;-)

niedziela, 19 grudnia 2010

Czy Św. Mikołaj ma fabrykę w Chinach ?

Świąteczna krzątanina się rozpoczyna, a co za tym idzie zaczynamy masowo zwiedzać sklepy z zabawkami w poszukiwaniu najfajniejszego prezentu gwiazdkowego dla Najmłodszych. Czy tam takie w ogóle można znaleźć ? Myślę, że będzie ciężko ;-) Często boimy się, że nie jesteśmy na bieżąco z dziecięcymi gadżetami, ale nie ma się czym martwić - dzieci przede wszystkim cieszą się odkrywaniem Świata każdego dnia na nowo i jeśli zabawka im to umożliwi, a  do tego będzie kolorowa: będą zachwycone ;-) 
Ostatnio miałam przyjemność zająć się rocznym Chłopczykiem przez godzinę bez zabawek, poradziliśmy sobie: przekładanie przedmiotów  z pudełka do pudełka, przelewanie wody, walenie drewnianymi łyżkami w naczynia, auto z paczki herbatników... itd. Owego Chłopczyka świetnie zajmuje również odkręcanie wielkich czerwonych śrub z super drogiego interaktywnego stoliczka, który sam w sobie go mało obchodzi... Czyli proste sposoby na zajecie dziecka i trochę wyobraźni wystarczy by stworzyć najfajniejsze prezenty na świecie.
Ja np. jestem zwolenniczką szytych książeczek z materiału, w których każda  strona jest wypełniona czym innym: w jednej wszysty jest woreczek z grochem,  w drugiej  szeleszcząca folia, trzecia obszyta materiałem o różnych fakturach - zamsz, plusz, koronka... jeszcze inna z dziurką, frędzelki, pomponiki... widzę, że to niezwykle intryguje Maluchy... no i Pacynki przy opowiadaniu bajek są niezastąpione!
Rodzice sami znają swoje Pociechy i wiedzą, co aktualnie je bawi. Powinni tę wiedzę wykorzystać :)
Kto nie miał szmacianej lali albo misia? :)

Pomysły, a nawet szablony i wykroje można znaleźć na stronie:

http://www.make-baby-stuff.com/
  



http://community.babycenter.com/post/a10552775/homemade_baby_toys



Dlaczego o tym piszę ? Bo kiedy pojawia się w naszym domu Mały Szkrab zdawałoby się, że możemy zapomnieć o minimalizmie, dom utonie w gratach, ale niekoniecznie tak musi się stać. Dziecko szybko się rozwija i wyrasta ze swoich zabawek - można tak, jak ubranka przekazać je komuś, kto ma młodsze dziecko. Drugim powodem, dla którego umieszczam ten post jest to, że znów wygrywa prostota,  a przy tym, jaką mamy satysfakcję, gdy stworzyliśmy Naszemu Malcowi przyjaciela... :)

piątek, 17 grudnia 2010

Gotuj się !

 
Prosto i łatwo w kuchni ? Nie tylko rzeczy instant ;-) Zorientowałam się, że gotowanie smacznych i zdrowych rzeczy nie musi pochłaniać mnóstwa czasu. Można np. upiec chleb pszenny na drożdżach bez wyrabiania, a całą robotę za nas odwala.... czas :)
Gdzie tylko spotykam kobiety, szczebiocą o tym jakie to wyzwanie przygotowanie Wigilii... a przecież to postna kolacja. Jej urok nie tkwi w serwowanych potrawach. Z takim podejściem można tylko wylądować na ostrym dyżurze z przejedzenia ;)
Unikam spożywania mięsa, a bez niego gotowanie, wydaje mi się prostsze. Warzywka, w przeciwieństwie do niego sieka się tak szybko. Polecam filmy na YouTube, można przyśpieszyć ten proces, wiedząc jak się do tego zabrać. Do tej pory strasznie się ze wszystkim babrałam...
Świeże, rosnące w doniczce przyprawy potrafią zdziałać cuda dla podniebienia.
Wsypane na rozgrzaną patelnię z dodatkiem kilku łyżek oliwy będą świetnym dodatkiem do makaronu i nie tylko.
Jest mnóstwo błyskawicznych przepisów, na dania smaczne i zdrowe.
Zachęcam do szybkiego gotowania w domu zamiast chwytania w biegu śmieci z fast foodów.
W kuchni również  liczy się prostota !

Polecam przepisy, także video - świetnego  Marka Bittmana:
A także jego książkę kucharską: How to cook everything.

czwartek, 16 grudnia 2010

Zbędny balast

W prezencie świątecznym moja Najserdeczniejsza Koleżanka podarowała mi książkę Wojciecha Cejrowskiego "WC podróżnik" . Ten prezent bardzo mnie ucieszył, bo uwielbiam relacje z jego wypraw. Znalazłam w  niej minimalistyczny element :) Pan W. C. pisze o udręce jaką przynosi bagaż w podróży... trzeba go dźwigać, pilować żeby nie zmókł, by nam go nie skradziono. Tak naprawdę wiekszość rzeczy powinniśmy mieć na sobie, a  w plecaku po jednej rzeczy na zmianę... jedna koszulka, jedna para spodni, para skarpetek, gatki... jeśli czegoś nam zabraknie po prostu  kupimy to na miejscu. Potem dokupione przedmioty mogą stanowić sentymentalną pamiątkę z podróży. [ Odradzam  takie podejście  w wypadku wycieczki nad nasze morze - tam za ohydny kostium kąpielowy zapłacimy krocie, bo to nadal tanio dla Niemieckich Emerytów ;-) ] Niewygoda związana z koniecznością prania jest niczym przy dźwiganiu 8 kg plecaka przez góry... czy nawet upchaniu go w pociągu czy autobusie.  Ja nie jestem podróżnikiem, ale bywa, że gdzieś wyjeżdżam - wtedy pakuję się w mój ulubiony 10 l plecaczek tak by nie stanowił dla mnie obciażenia... wciskam go pod siedzenie i mam zawsze pod ręką... Ta sama Koleżanka odbierała mnie kiedyś z dworca autobusowego - widząc na moich plecach niewielki tobołek zmierzała w kierunku luki bagażowej - jakież było jej zdziwienie, kiedy kiedy oznajmiłam, że w nim mam wszystko, czego potrzeba na kilkudniowy pobyt u Znajomych :) Lubię też zaskakiwać Narzeczonego, kiedy dzielimy się przestrzenią w kufrach przy motocyklu... i nie zapełniam nawet jednego ;-)


sobota, 4 grudnia 2010

Kuchnia wyposażona minimalnie

Przygotowałam listę wg której zamierzam wyposażyć własną kuchnię. Jest mi o tyle łatwiej, iż moja mama ma do tego iście minimalistyczne podejście, a na studiach - wiadomo - spartańskie warunki, więc mam dobre wzorce ;-)
 
1.   Dwa noże: jeden spory do wszystkiego, a drugi mały do obierania warzyw.
2.   24 cm żeliwna patelnia - taka która wystarczy mi na całe życie, a nie tylko do pierwszej rysy na teflonie... smaży się na niej genialnie.
3. Duży garnek z pokrywką - ok 7 l ( 24 cm)
4. Rondelek - 1,5 l (16cm)
5. Deska do krojenia
6. Gumowa łopatka idealna ze względu na swoja elastyczność do podważania i drewniana łyżka
7. Tarka
8. Cedzak, o ile ktoś gotuje dużo makaronu, ja przeważnie używam pokrywki... 
9. Wałek do ciasta
10. Tłuczek
11. Chochla do zupy
12. Szklanka (o,25 l - przydatna jako miarka) - 4 szt.
13. Kubki - 4 szt.
14. Talerze - 7 szt. każdego rodzaju
15. Trzy miski każda innej wielkości
16. Sztućce - po 7 szt.
17. Wyciskacz do czosnku
18. Blender i sokowirówka - bez nich mogłabym się obyć, ale moje życie stałoby się uboższe ;-)
19. Kilka pojemników z przykrywką, ewentualnie zakręcany słoik wystarczy :)
20. Blacha do pieczenia ciasta
21. Wkład do gotowania na parze

Do tego kuchenka z piekarnikiem, zlewozmywak i niewielka lodówka, żeby nie popadać w manię gromadzenia żywności, a co za tym często idzie- marnowania go :(
Świadomie rezygnuję ze zmywarki, bo dla mnie włożenie naczyń do niej to czynność niedokończona i zaprzątałaby mi głowę aż do ich wyjęcia ;-) Tak już mam, muszę od razu rozstrzygać pewne kwestie ;D

czwartek, 30 września 2010

Oszczędzanie powierzchni mieszkalnej...



Kupno mieszkania bądź budowa domu - to dzisiaj jedno z najpowszechniejszych marzeń. Wielu z nas właśnie je realizuje. I mam wrażenie, być może złudne, że godzimy się na niewielki metraż mieszkania by przeczekać w nim kilka lat, a potem wybudować duży dom. Ja i  gros moich znajomych wychowaliśmy się na 50 m w bloku, a jednak z rozmowy z nimi można wywnioskować, że dom jednorodzinny o powierzchni użytkowej 120 m to kurnik albo psia buda. Zastanawia mnie to.
Czy nie lepiej przeznaczyć pieniądze zamiast na dodatkowy metraż, na  wykończenie domu w wyższym standardzie ? Postawić na jakość, a nie na ilość.
To jak czujemy się we wnętrzu nie zależy od jego powierzchni. Można stosować iluzje optyczne, bawić się proporcjami, wreszcie tak je umeblować by oczyścić przestrzeń ze zbędnych gratów i uczynić nawet nieduży pokój przestronnym...
Jeden spory pokój może stać się wielofunkcyjny. Na rynku nieruchomości możemy znaleźć 50 m kawalerki jak i 60 m mieszkania czteropokojowe. W drugim przypadku w zasadzie na takiej samej powierzchni będzie trzy, cztery razy więcej przedmiotów, a to dlatego, że każdy pokój zdobędzie inne przeznaczenie, każdy trzeba będzie urządzić w pewnym stylu... i nie ma w tym nic co mogłoby nam przeszkadzać, aż do przeprowadzki kiedy uświadomimy sobie, że tak naprawdę toniemy w śmieciach ;-)  Oczywiście wyjątkiem są wielodzietne rodziny, gdzie sprawa własnego kąta staje się priorytetem.

Ja planuję pokombinować w zakresie oszczędzania powierzchni...
Oto kilka pomysłów znalezionych w sieci:
http://www.foldawaybed.info
Mam ochotę na powyższe rozwiązanie, takie złożone piętrowe łóżko ukryłabym  za przesuwnymi drzwiami szafy :) Salon pełniłby jednocześnie funkcję sypialni. A poza szafą i sofą, fotelem i stolikiem kawowym nie byłoby w nim nic co mogłoby łapać kurz i kraść cenne cm :)

Tu jest podobny pomysł, dzięki któremu można by zrezygnować z kanapy, ale niestety nie dla takiego lenia jak ja... chowanie pościeli co rano nie napawa mnie entuzjazmem ;-) 


http://www.decodir.com


A co powiecie na łóżko przeistaczające się w biurko i na odwrót ?                         
 
http://gizmodo.com 

    


poniedziałek, 27 września 2010

O...sąd

Oceniamy się nawzajem. Niezależnie od tego czy pozytywnie czy negatywnie uważam to za duże ryzyko. Próbuję wyrobić sobie nawyk oceniania wyłącznie czyjegoś zachowania, a nie osoby. Często narzekamy na to, że jesteśmy sądzeni za to jacy jesteśmy, a nie na to co robimy. Uważam, że nie mam prawa oceniać nikogo nawet ze względu na jego zachowanie. Przecież nie znam historii jego życia. Patrząc na to inaczej: jeśli znam czyjąś przeszłość to prawda jest taka,  że zostanie ten człowiek osądzony przeze mnie jeszcze  zanim rozpocznie działanie... Jak dla minimalisty zbyt to skomplikowane...
Czy nie prościej mi będzie ocenić pojedynczy czyn? Na pewno tak będzie uczciwiej.
Zasada znana jak świat. Ciekawe czy w życiu prywatnym kierują się nią sędziowie wydziału karnego...

poniedziałek, 20 września 2010

Cała przyjemność po mojej stronie ...

"Nieograniczone zaspokojenie wszelkich pragnień nie sprzyja szczęśliwości, nie
stanowi drogi do szczęścia czy choćby maksymalizacji przyjemności.
" E. Fromm 

O to, co nam przynosi przyjemność musimy pytać samych siebie. Nie usłyszymy prawdziwej odpowiedzi w reklamie ani nie podpatrzymy tego od innych. Owszem, możemy próbować, słuchać podpowiedzi,  ale bez wsłuchiwania się w głąb siebie możemy tylko błądzić po omacku, tracąc czas.  
Obserwując ludzką naturę można zauważyć czynniki, które sprzyjają osiągnięciu szczęścia wszystkim ludziom bez wyjątku. Zatem jest jeszcze coś więcej poza subiektywnymi uciechami.
Myślę, że swoją szczęśliwość także trzeba sobie uświadomić. Czy koniecznie musimy przebyć chorobę by docenić zdrowie, stratę kogoś bliskiego by docenić miłość, otrzeć się o śmierć by ujrzeć wreszcie wartość życia?
Myślę, że można wypracować sobie postawę życiową, która pozwoli na odczuwanie radości z rzeczy, które już mamy, niezależnie od ich wagi, rozmiaru, wartości rynkowej i mody... a przede wszystkim  odkryć znaczenie prawdziwych wartości.
Sprawą, która mnie nurtuje jest relacja pomiędzy świadomością, a uczuciem, emocjami. Co z tego, że przyjmę do wiadomości, że jazda na łyżwach jest przyjemna jeśli nie poczuję tego, nie będę się nią emocjonować i pozostanę na nią obojętna ? Ale jeśli to przemyślę, dojdę do wniosku, że pomimo braku nastroju w danej chwili sama w sobie jazda na łyżwach jest fajna, uświadomię to sobie i poczuję pozytywną emocję, a kiedy stanę na lodzie uczucie radości...
Wierzę głęboko, że na wszystko ma wpływ stan umysłu.
Uważam, że wiele zależy od  tego jaki "wkręcimy sobie film". Może nie warto czekać aż  gwałtowny czynnik zewnętrzny wyzwoli w nas pozytywne emocje... myślę, że możemy wykreować je sami.



niedziela, 19 września 2010

Czy minimalizm jest zdrowy ?

Jeśli nie przedawkujemy - na pewno!
  • Zacznijmy od jedzenia. Spożywam tylko wtedy kiedy czuję taką potrzebę, a nie za każdym razem gdy mam na to ochotę. Porcje odpowiadają kalorycznemu i ilościowemu zapotrzebowaniu. Należy odżywiać się - a nie tylko jeść. To co jem wybieram świadomie ze względu na składniki odżywcze, a nie chwilowe zachcianki. Nie katuję się żadną dietą, ale nie pozwalam sobie na tycie.
  • Ruch pieszy / rowerowy zamiast jazdy samochodem. Jeśli mowa o rowerze to jest on nie tylko środkiem lokomocji, ale świetnym narzędziem treningowym. Dzięki niemu można pozbyć się zbędnych kilogramów i  utrzymać kondycję - bez obciążania stawów. Warto wspomnieć o tym, że jeżeli mówimy o ruchu dla zdrowia mam na myśli rekreację, w żadnym wypadku sport wyczynowy.
  • Więcej spacerów, mniej czasu spędzonego przy komputerze...
  • Więcej czasu poświęcam ludziom, którzy są dla mnie ważni - mniej angażuję się emocjonalnie w przypadkowe kontakty.
  • Więcej analizuję, rozważam mniej oceniam. Uczę się postrzegać życie takim jakie jest i godzić się  z nim. Zaczynam odróżniać fakty od ocen. Dzięki temu ograniczyłam znacznie liczbę powodów do zmartwień.
  • Minimalizm sprzyja higienie psychicznej, pozwala wyzwolić się od wielu presji społecznych, zwolnić tempo, znaleźć czas na relaks na łonie natury. Odkąd nie gonię za dobrami materialnymi życie stało się mniej stresogenne.

czwartek, 16 września 2010

Seneka, pragnienia i świadomość

"Biednym jest nie ten, kto ma mało, ale ten, kto tęskni za tym, by mieć więcej."
"Nigdy nie będzie szczęśliwy ten, kogo dręczy myśl, że ktoś jest szczęśliwszy od niego."Seneka

Moim zdaniem w tym tkwi sedno sprawy. Nie dosyć, że gonimy własny ogon to jeszcze oglądamy się na innych. Często nieświadomi własnych pragnień bierzemy udział w zbiorowej gonitwie. Wielokrotnie wiedzeni za nos przez frazesy "tak trzeba", "to się opłaca", "wszyscy by tak chcieli" docieramy do celów, w których czujemy się obco, ale łatwo znajdujemy poparcie dla naszych wyborów, społeczne dowody słuszności.
A przecież:
"Życie szczęśliwe to życie zgodne ze swoją naturą."Seneka

wtorek, 14 września 2010

Auto

Samochód - niewątpliwie, zaraz po garderobie najczęstszy sposób na podkreślenie swojej pozycji. Kolejna technika definiowania siebie przez posiadanie. Osobiście znam parę osób, które wydały oszczędności życia właśnie na samochody... za każdym razem mnie to dziwi... Oczywiście, w calym swym zdziwieniu  pomijam automaniaków i innych pasjonatów motoryzacji ;-)
Często zdarza się, że model samochodu bardzo prestiżowej marki jest złożony z tych samych klocków, co model innej, przy okazji tańszej marki. Płacimy więc za wykończenie, ale i niestety za znaczek na atrapie chłodnicy. Decydując się na auto tańszej marki odstaniemy je prawdopodobnie z bogatym wyposażeniem w cenie niższej od standardowej wersji marki z klasą.
Nie potrzebuję na razie samochodu, ale to przydatna rzecz. Traktuję auto wyłącznie jako narzędzie, nie nadaje mu duchowego wymiaru... nie identyfikuję się z nim ani nie solidaryzuję z innymi kierowcami tego samego modelu. Doceniam to, że mam sprawne nogi i często rezygnuję ze środków masowej komunikacji na rzecz marszu czy jazdy rowerem, sprawia mi to frajdę. Za to jazda samochodem jest dla mnie ciągle stresogenna... Chyba nie jestem sobie w stanie wyobrazić co przeżywa osoba, która wydała wszystkie pieniądze na wysokiej klasy auto, które miało przynieść jej prestiż i uznanie. gdy  porysowała je na parkingu...

niedziela, 12 września 2010

Remont kapitalny

Tak się składa, że ja i wszyscy moi rówieśnicy zaczynamy opuszczać rodzinne gniazda. Z obserwacji wynika, że mieszkania większości moich znajomych na początku są naprawdę minimalistycznie urządzone. Wszystkie oszczędności lokujemy w remont / wykończenie mieszkania, a wyposażenie uzupełniamy stopniowo... U większości z nich proces "dorabiania się" będzie trwał bardzo długo niezależnie od majętności, po prostu wynika to z ich natury... wszystko kiedyś może się przydać, a ich priorytet to być wyposażonym na każdą okazję należycie. Np. chcą mieć własną maszynkę do cięcia płytek, choć glazury nie zmienia się co roku... 

Ja nie zamierzam wydawać fortuny na wykończenie mieszkania, ani tym bardziej się zadłużać w tym celu, bo to tylko cztery ściany,w których przyjdzie mi stworzyć "dom rodzinny" ogromnym nakładem składników niematerialnych...  i cena za m2 nie będzie miała najmniejszego znaczenia. 
Stronię od taniej tandety, ale nie będę się czuła gorzej w swym mieszkaniu stąpając po nieco tańszej podłodze... Są ludzie, którzy czują się skrępowani kupowaniem czegokolwiek co  tańsze... Warto postawić na jak najlepszy stosunek ceny do jakości i sprawdzić przeznaczenie danego materiału, bo po co mi glazura na użytek przemysłowy? Nie udostępniam domu do zwiedzania  tysiącom turystów w trekkingowym obuwiu ;-)

Wnętrze powinno być zadbane, ale nie koniecznie musi być wyłożone marmurem. Po co gonić za większymi zarobkami by wszystko lokować w wystrój ? Albo inna opcja: kredyt na luksusowe wykończenie i 5 lat bez wakacji... 

Także w trakcie remontu pojawia się nieodzowne pytanie: po co mi to? Antywłamaniowe drzwi w bloku, kiedy włamania do mieszkań są rzadkością... ?
Rynek remontowo-budowlany kusi, opierając się na naszym wrażeniu, że te cztery ściany zagwarantują nam szczęście rodzinne... Oczywiście jeśli kogoś stać jest na luksus niewielkim wysiłkiem nie ma w  tym nic złego, wręcz przeciwnie :) Chciałabym żeby ci, którym nie przyjdzie to lekko wyzbyli się uczucia przymusu... nie musi być nas stać na to, a mimo wszystko możemy czuć się spełnieni, wystarczy tylko wsłuchać się w swoje autentyczne pragnienia i pójść właściwą drogą...
Chodzi mi o to, by nie definiować naszego "domu" poprzez styl aranżacji wnętrza, użyte materiały, obfitość wyposażenia... 
Mając niewiele uświadamiam sobie ile to dla mnie znaczy, jak to narzędzie jest pomocne, doceniam je, ale jednocześnie wyraźniej widzę cel i wartość samej pracy... Nie żyję po to, żeby coś nabyć i korzystać z tego, ale po to by coś tworzyć i przy okazji korzystam z przedmiotów, które mogą mi w tym pomóc... Posiadanie nie moze być celem samym w sobie.  Minimalizm pomaga mi uświadomić sobie w niemalże każdym aspekcie życia, że by osiągnąć prawdziwą satysfakcję moje pragnienia powinny być nakierowane na rzeczy niematerialne, niewymierne finansowo... 

poniedziałek, 6 września 2010

Minimum chemii... minimalizm i porządki

Spojrzałam na pokaźną kolekcję detergentów w swojej szafce i stwierdziłam, że to niegodne minimalistki ;) Powinnam się bardziej wysilić i poszukać czegoś bardziej uniwersalnego i ekologicznego. Akurat skończył mi się płyn do mycia naczyń. Do pustej butelki z resztkami płynu dolałam trochę octu i dopełniłam wodą... Środek jest rewelacyjny! Umyłam nim kilka rodzai powierzchni bez smug, a kamienia pozbyłam się bez szorowania i silikonowe plamki z wanny w mig się rozpuściły... Dzięki aromatowi jabłuszek z pozostałości płynu do naczyń woń octu jest prawie niewyczuwalna... Co więcej, ocet działa również bakteriobójczo. Dzięki niemu mogę zrobić czystkę w kolejnej szafce.  Żegnajcie chlory i wybielacze... ;)
 p.s. na osad  z kamienia najlepiej działa zagotowany ocet. Po kwadransie wszystko rozpuszcza się samo...
 

piątek, 3 września 2010

Telewizor - pierwszy na czarnej liście ?

Na wielu blogach spotkałam się z hasłami "wyrzuć tv!"; "po co Ci ten telewizor !?"  Sama kiedyś zastawiałam się czy sama stanę się abonentem kablówki gdy założę rodzinę i byłam temu przeciwna. Analizując sprawę jednak stwierdziłam, że mogłabym coś utracić wyzbywając się telewizora...  
Problem z telewizją wiąże się z tym jaki jest poziom świadomości w naszym życiu... czy żyjemy nieprzytomnie, siłą rozpędu wykonując automatyczne czynności czy czynimy coś skupieni, ze świadomego wyboru... 
Żeby życie nie toczyło się wokół schematu tv < --- > PC wcale nie trzeba się ich wyrzekać. Wystarczy korzystać z umiarem i świadomie wybierać serwowane przez te media treści... zawsze można zmienić kanał... lub je wyłączyć. Nie wyeliminujemy całkowicie negatywnego wpływu mediów na nas samych... możemy  nieświadomie przejąć medialne wzorce od innych osób, a nie bezpośrednio z tv, dlatego nie biorę udziału w ruchu antytelewizyjnym...
Mam swój ulubiony program "Wielkie projekty" na discovery travel & living  o ludziach, którzy realizują swoje marzenie o domu wg własnego projektu... Sama mam podobne marzenie. 
Nie interesuje mnie ten czy inny "teledurniej" i nie czuję się zobowiązana go oglądać, więc w danej chwili porzucam tv i zajmuje się czymś innym... Myślę, że te wszystkie posty nawołujące do  pozbywania się telewizorów powinny być adresowane do ludzi, dla których telewizja stała się nałogiem... do pozostałych można jedynie apelować o umiar i krytyczną ocenę serwowanych przez media treści...
Mój stosunek do telewizji wygląda następująco:  telewizor dla mnie nie jest niezbędny, konieczny, ale jednak potrzebny.

Fabrykowane potrzeby

Założeniem minimalisty jest: posiadać tyle, ile potrzebuję, nie więcej. Ale pojawia się problem: autorzy reklam próbują sfabrykować potrzeby jak najszerszego grona odbiorców. Próbują obudzić w nas pragnienie i "uświadomić" , że dany produkt jest nam niezbędny... Autor jednego z blogów dotyczących minimalizmu opisał jak po przeczytaniu kilku podobnych blogów poczuł potrzebę posiadania iphona, o istnieniu, którego wcześniej nie wiedział. Zadziałała kryptoreklama, iphone stworzony dla minimalisty... jedno urządzenie skutecznie  zastępuje kilka... ale zadał sobie pytanie po co mu to tak naprawdę... i zrezygnował z z zakupu, bo po przemyśleniu iphone byłby zbędnym gadżetem... Niestety może zdarzyć się tak, że kupimy coś wbrew sobie jednocześnie będąc święcie przekonani o słuszności wyboru... trywialne, ale każdy zakup należy przemyśleć dwukrotnie. Bywa, że kilka razy dziennie jesteśmy poddawani tresurze idealnego konsumenta... ciężko czasem oprzeć się wpojonym odruchom... Wiem jak to brzmi... ;-)
Mimo wszystko, warto wsłuchiwać się w siebie, odkrywać swoje prawdziwe potrzeby, pragnienia i marzenia...

czwartek, 2 września 2010

Dbanie o urodę, kosmetyki i minimalizm

Kosmetyki chyba najczęściej goszczą w spotach reklamowych. Sporo z nich to czysta manipulacja. Ciekawe czy znajdzie się osoba, która uwierzy, że za pomocą kremu można modelować owal twarzy... Kiedyś dzieliłam wynajęte mieszkanie z trzema koleżankami. Na brzegach wanny stało całe mnóstwo szamponów, odżywek, żeli pod prysznic, płynów do kąpieli, kremów do depilacji i wiele wiele innych. Każda z nich miała co najmniej trzy rodzaje każdego specyfiku. W łazience zawsze można było znaleźć aktualne gazetki reklamowe przeróżnych drogerii. Czytały etykiety, które zawierały obietnice nie z tej ziemi i zdawały się odbierać je jako komplement, bo przecież cudowny rezultat już za chwilę miał się pojawić na ich ciele... Koleżanka, która studiuje chemię kosmetyczną twierdzi, że tak naprawdę to płacimy za markę, może za opakowanie, bo same składniki są bardzo tanie i w zasadzie wszystkie kosmetyki mają zbliżony do siebie skład, a sporo wręcz identyczny. Za to różnica w cenie może być gigantyczna. Zatem :
  • Warto zerknąć na skład i sprawdzić czy to na nim się  różnica cenowa się opiera. 
  • Nie warto kupować podejrzanie tanich rzeczy, ale warto zainwestować w tańsze produkty o takim samym składzie jak te z wyższej półki z odpowiednią etykietą. Cena nie musi być miarą jakości. Często jest ona po prostu efektem dobrej strategii marketingowej. 
  • Ja staram się dowiedzieć czegoś przed zakupem o danym towarze, składnikach, użytej technologii by wybór był w większym stopniu świadomy, a nie impulsywny... 
  • Unikam kosmetyków testowanych na zwierzętach
  • Używam po jednym kosmetyku każdego rodzaju, nie  potrzebuję całej gamy zapachów
  • Na nasz wygląd w większym stopniu ma wpływ dieta niż kosmetyki, nie warto przeceniać ich właściwości

środa, 1 września 2010

Obcowanie z przyrodą

Wrzucam kilka fotek - efektów ostatniej wyprawy do lasu...
Kiedy myślę o przeciwstawieniu się konsumpcjonizmowi dochodzę do wniosku, że najlepszym na to sposobem jest obcowanie z przyrodą. Wiele rzeczy, za które słono płacimy powstało na jej podobieństwo... a jednak nic nie może się z nią mierzyć. Jest bezcenna, a mimo to każdy może sobie na nią pozwolić... Odnajdujemy w niej harmonię, wyciszenie... Dla mnie jest źródłem autentycznej satysfakcji z życia. Uwielbiam czuć na skórze promienie słońca albo szczypanie mrozu.

"Jeśli chcesz czuć się bogaty myśl o rzeczach, których nie można dostać za pieniądze"
 
 

szafa wnękowa - sprzymierzeniec czy wróg ?

Stoję przed wyzwaniem urządzania swoich czterech kątów i jeżeli przy projektowaniu wnętrz pójdę na kompromis w sprawie minimalizmu, to już nigdy nasze mieszkanie nie będzie minimalistyczne w pełni... 
Frapuje mnie kwestia mebli, które pełnią funkcje przechowywania. Czy prawdziwy minimalista powinien pomieścić swój ekwipunek w jednej niewielkiej komodzie? Jestem zdania, że do pewnego momentu pozbywanie się rzeczy rzeczywiście upraszcza naszą egzystencję, ale później to staje się już tylko sztuką dla sztuki, aż w końcu zaczyna skutecznie  komplikować nam życie... Pozbyć się rzeczy potrzebnej w imię osiągnięcia założonego limitu ? Jak we wszystkim, również w minimalizmie umiarkowanie jest cnotą ;-) 
Kilka mebli czy w miarę pojemna szafa wnękowa? Według mnie mebel minimalistki powinien być funkcjonalny, inaczej staje się zbędny, a co zbędne to... sio!
Taka szafa funkcjonalnością aż powala, ale czy tyle miejsca do przechowywania nie kusi by je wykorzystać, zapełnić ją całą ?

Z drugiej strony....
  • otwierając ją ukazuje się nam nasz cały stan posiadania i łatwiej nam kontrolować go na bieżąco. 
  • Nie musimy pamiętać, w której szafce znajduje się pożądany przedmiot bo wszystkie one mają jedno miejsce.
  • Wnętrze staje się bardziej przestronne, gdyż taka szafa wręcz wtapia się w tło i nie przytłacza nas jak np. zabudowa kuchenna z mnóstwem szafek i szafeczek.
  • Efektywniejszym miejscem do pracy od blatu szafki jest stół , na który dzięki rezygnacji z zestawu szafek kuchennych na rzecz szafy  znajdzie się miejsce, a może on  pełnić jeszcze inne funkcje... np. biurka.
Osobiście preferuję dwie szafy: jedną w kuchni na naczynia itp. i narzędzia i w sypialni na ubrania, dokumenty i wszystko inne co z zasięgu wzroku ma zniknąć... czyste wnętrze - moje marzenie ;-)






sobota, 28 sierpnia 2010

Ślub a minimalizm

Tego lata zaręczyliśmy się :-) Jestem szczęściarą. Żyjemy teraz w sferze marzeń i planów. Narzeczony przejmuje ode mnie postawy minimalistyczne. Nawet wybrał dla nas minimalistyczne auto: będzie yaris :) i podoba mu się to coraz bardziej.
A jak będzie wyglądał nasz ślub w duchu minimalizmu ?
Będzie skromna sukienka ślubna, bukiecik polnych kwiatów, mały kościółek państwo młodzi i ich bliżsi od najbliższych czyli rodzice i brat. [ bo mniej znaczy więcej ] Potem wspólny wieczór spędzimy w naszym nowym mieszkanku. Wymarzyłam sobie taką domową, rodzinną atmosferę. Chcę złożyć przysięgę małżeńską przed Bogiem i ta chwila jest tak piękna sama w sobie, że nie potrzebuje specjalnej oprawy. Każdy reaguje inaczej, ale mnie ślub, a właściwie wesele z przepychem oddaliłoby od istoty tego wydarzenia. Ogromnie ważne jest dla mnie czerpanie jak największej, autentycznej satysfakcji z rzeczy bezcennych, rozkoszowanie się chwilą. Wydanie morza pieniędzy na przyjęcie weselne zorganizowane wbrew sobie byłoby dla mnie próbą jej kupna, sfałszowania...
Dla mnie minimalizm oznacza również świadomy wybór drogi życia. Dlatego wbrew wszelkim naciskom rodziny nie godzę się na wesele... mam jedno życie i niech będzie mi dane przeżyć je po swojemu.