Postanowiłam, w ślad za Mężem :) ograniczyć korzystanie z czterech kółek do minimum.
Nasza okolica, wprawdzie, nie jest rajem dla rowerzystów i bałabym się całkowicie zrezygnować z samochodu, ale redukując korzystanie z niego do minimum a jednocześnie mając go w zasięgu ręki czuję, że to jest to.
Utrzymanie samochodu przy małym przebiegu rocznym nie jest zbyt kosztowne. Mały przebieg to rzadsze naprawy i konserwacja. Koszt podstawowego ubezpieczenia o.c. również nie powinien odstraszać.
Cena niezależności i biorąc pod uwagę niedorozwój naszej komunikacji zbiorowej - po prostu mobilności - do przyjęcia.
A co proponuję zamiast samochodu?
Para sprawnych nóg - niewątpliwie mój najcenniejszy środek lokomocji :-) Chwała Bogu!
Jakikolwiek rower ( ja do niedawna ujeżdżałam kolarzówkę produkcji czechosłowackiej, którą mój Mąż otrzymał w prezencie z okazji I Komunii Św. ) - ważne by hamulce były sprawne. Chcąc robić większe zakupy warto dodatkowo zainwestować w koszyki, sakwy itp. zdecydowanie do miasta lepiej nadaje się zwykła damka. No i ja jeszcze muszę doinwestować: przyda się lusterko.
Nie potrzebuję już planować treningów, dzięki rezygnacji z samochodu same się napataczają.
Taki rodzaj nieplanowanej aktywności, bardzo częstej, ale niezbyt męczącej zdaje się być efektywniejszy niż zryw raz w tygodniu. Pisał już o tym Orest.
Jeżdżąc rzadko nie potrzebny mi jest dobry samochód, wystarczy zupełnie przeciętny, do którego są tanie części, a którego nie zakatuje jeszcze przez lata... Warto dodatkowo przejrzeć statystyki kradzieży - okazuje się, że nawet leciwy samochód może być chodliwym towarem np. VW Passat.
Myśląc o tanim samochodzie zaraz przychodzi mi na myśl bezpieczeństwo. Czy tanie auto jest mniej bezpieczne ? Nie zależy to od klasy samochodu, ani od gwiazdek NCAP... ale od naszej wyobraźni, rozwagi i masy auta... Przy kolizji okazuje się, że warto być tym cięższym zawodnikiem ;-)
Być może lepsza na nasze drogi będzie terenówka czy suv, która pali więcej (co przy małym przebiegu traci znaczenie)...
Z takim podejściem samochód schodzi na daleki plan, nie potrzebuję garażu, wystarczy wiata... i można sobie odpuścić kolejne roboczogodziny ;-)
Chyba już wiem co kiedyś stanie pod naszą wiatą:
Foto dzięki uprzejmości wikipedii :) |
I koniecznie zmienię tarcze hamulcowe na te od brembo :-)
Taka opcja wydaje mi się rozsądniejsza niż nowiutkie chromowane cacko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz