Wielokrotnie pisałam, że rzeczy materialne nie powinny mieć dla nas nadmiernie wielkiego znaczenia i że liczą się przede wszystkim wartości pozamaterialne... a co z sentymentalną wartością przedmiotów?
Miałam okazję sprawdzić swoje teoretyczne rozważania w praktyce. Zgubiłam brylant z pierścionka zaręczynowego. Nigdy nie przepadałam za biżuterią. Był to mój pierwszy pierścionek, ale za to zrobił na mnie ogromne wrażenie. Był skromny i elegancki ( a spodziewałam się raczej "kastetu") - Mąż doskonale trafił w mój gust. Lubiłam spoglądać na brylantowe oczko lśniące w słońcu - być może to głupie, ale przypominało mi to o uroczym, szerokim uśmiechu Ukochanego ;-)
Brylant przepadł. Przyznam szczerze, że pierścionek wiele stracił przez to na uroku ;p Było mi smutno... nie tyle z utraty przedmiotu, co tej magii posiadania swojego kawałka tęczy na palcu ;-)
Ale szybko się z tego otrząsnęłam. Początkowo chcieliśmy naprawić pierścionek, ale stwierdziłam, że to już nie ma znaczenia... należy kolekcjonować i pielęgnować nie przedmioty, a wspomnienia.