Bardzo lubię górskie wędrówki, niestety mieszkam znacznie bliżej morza.... co za tym idzie muszę pokonać ładną traskę zanim dotrę do Zakopanego.
Co najmilej wspominam z górskich wycieczek?
- Satysfakcję z pokonania piechotą sporej ilości kilometrów.
- Piękne widoki.
- Bliskość dzikiej natury.
Nie udało się nigdzie wyjechać podczas jesiennego urlopu... ale w zamian za to odkryliśmy piękno naszej okolicy. Mieszkamy przy granicy miejscowości, więc do lasu mamy zaledwie kilkaset metrów, a dalej już zaczyna się istna bajka: nasyp pozostały po kolejce wąskotorowej tworzy ciekawą trasę, w okolicy same polne rzadko uczęszczane drogi, więc łatwo spotkać tu dzikie zwierzęta... po leśnych ścieżkach chadza się wygodniej niż chodnikami, nie odczuwa się tak "kilometrów w nogach"...
W zasadzie, nie wiem dlaczego długie piesze wędrówki zarezerwowane były przez nas tylko dla gór... odtąd się to zmieni ;-)
Tęsknię za psem... w domu rodzinnym często wyprowadzałam psa kilkaset metrów za osiedle i mieliśmy wspaniały widok na kilkunastohektarowy staw rybny, który wyglądał zupełnie jak dzikie jezioro...
W nowym miejscu zamieszkania udało mi się już znaleźć swoje "dzikie miejsce", gdzie mogę podejrzeć ptaki, wiewiórki i sarny, a nawet... indory, należące do gospodarza mieszkającego na odludziu, za lasem... szczerze? boję się ich bardziej niż spotkania z dzikiem, które ostatnio nie wywarło na mnie jakiegoś negatywnego wrażenia.
I żeby to wszystko przeżyć nie trzeba było się pakować, przemierzać całego kraju, stresować się wyjazdem i wydawać pieniędzy.
Czy to lepsze od wypadu w góry?
To po prostu coś innego, równie pięknego, na pewno nie jest to gorszą formą rekreacji.
Lokalna turystyka to bardzo minimalistyczny temat. Najważniejsze, to dobre nastawienie i uważność. Ja podczas pewnej lokalnej wycieczki zauważyłem m. in. dziuplę szpaków. Widziałem, jak co chwilę małe dostąją świeżą porcję robaków. Niezapomniane chwile, bez żadnych pieniędzy i dalekich wojaży :)
OdpowiedzUsuń